piątek, 6 listopada 2015

KAZNODZIEJA Camilla Lackberg

Znajomość z twórczością królowej szwedzkich kryminałów - Camilli Lackberg zaczęłam dość nietypowo. Dlaczego? Kilka lat temu, podczas fali polularności autorki w naszym kraju, sięgnęłam po Księżniczkę z lodu. Uczucia targające mną po lekturze nie były na tyle silne, żeby sięgnąć po kolejne tomy. W ciągu tych lat pamięć o Lackberg nieco przygasła, do czasu, kiedy wydano Pogromcę Lwów. Następstwem fascynującej (tym razem) lektury był zakup pozostałych tomów, mieszczących się pomiędzy Księżniczką z lodu a Pogromcą.
Przyszedł czas na drugi tom serii czyli Kaznodzieję. Co o nim sądzę?

Akcja rozgrywa się w małej szwedzkiej miejscowości o nazwie Fjallbaca. Spokój mieszkańców zaburza wieść o morderstwie młodej kobiety, której ciało zostaje podrzucone w uczęszczanym Wąwozie Królewskim. Czyn jest tym bardziej makabryczny, że zwłokom towarzyszą jeszcze dwa szkielety. Okazuje się, że morderstwo ma związek z zaginięciami sprzed dwudziestu pięciu lat. Policjanci pod przewodnictwem Patrika Hedstroma rozpoczynają dochodzenie. Wkrótce morderca przypomina o swoim istnieniu, uprowadzając kolejną dziewczynę.

Policyjnemu dochodzeniu towarzyszy wątek poboczny w postaci osobistego życia bohaterów - głównie Eriki, która spodziewa się dziecka i jej ukochanego Patrika. Jesteśmy obserwatorami zmagań Eriki z nieproszonymi gośćmi, co momentami jest komiczne (wspaniała scena z miejscem docelowym obiadu), a także troski o maltretowaną siostrę Annę.
Szwedzkie kryminały kojarzą się zwykle z zimową aurą - wszędzie biało, mroźno, złowieszczo... W tym przypadku jest inaczej - mamy upalne lato. Łatwo było mi się wczuć w położenie bohaterów, nadal mając w pamięci wcale nie tak dalekie 38stopniowe upały.

Książka zaczyna się ciekawie. Morderstwo mające związek z pogrzebaną sprawą sprzed wielu lat, dwie wrogie sobie rodziny, kontrowersyny tytułowy Kaznodzieja i jego synowie vel ręce, które leczą, tajemnice i dawne niesnaski. Ciekawy materiał lecz w moim subiektywnym odczuciu - słabsze wykonanie. 
Historia dłuży się, wręcz nudzi, niby są zwroty akcji, ale to za mało, żeby przyciągnąć moją uwagę. Pojawiają się nowe dane, wtedy akcja nieco przyspiesza, ale w żaden sposób nie mogę nazwać jej mianem wartkiej. Przyznam, że bardziej ciekawił mnie wątek obyczajowy - perypetie Eriki z gośćmi czy kłopoty Anny z byłym mężem i nowy romans z podejrzanym typem.

Książkę czyta się bardzo szybko, jest to przyjemna i odprężająca lektura. Zabrakło jednak tej iskry, która sprawia, że nie mogę się oderwać od czytania, a w myślach typuję sprawcę - który notabene w tym wypadku jest łatwy do zdemaskowania. Mam nadzieję, że kolejne tomy okażą się ciekawsze.

Zobacz także:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...