Po lekturze pierwszego tomu Parabellum Prędkość ucieczki, kolejny przyszedł do mnie następnego dnia. Pierwszy tom rozbudził moją ciekawość do tego stopnia, że kolejny tom w rękach okazał się wyjątkowym uśmiechem losu.
Maria i Staszek, ekipa Bronka, kapitan Obelt, Christian Leitner - każda z wymienionych postaci znajduje się na zakręcie, z którego nie ma już powrotu. Można tylko iść przed siebie, będąc przygotowanym właściwie na wszystko. Najmniejsze potknięcie może powodować tragiczne skutki. Stawki są wysokie, a lodowaty oddech śmierci towarzyszy dniem i nocą...
W życiu bohaterów poznanych w pierwszym tomie cyklu, dużo się dzieje. Aż za dużo jak na jednego śmiertelnika.
Staszek i Maria muszą uciekać z Rawitscha. Pozbawieni dokumentów tożsamości, kluczą po lasach i kontynuują morderczy marsz ku pozornie bezpiecznej Francji. Droga wiedzie przez siedlisko nazistowskiej bestii. Scenariusz odgrywania roli Austriaków nie ma racji bytu. Ich sytuacja jest tym bardziej skomplikowana iż w razie jakiejkolwiek kontroli nie posiadają absolutnie niczego, co mogłoby potwierdzić ich tożsamość.
Bronek natomiast decyduje wraz z chorążym Chwieduszko o zaprzestaniu szukania kapitana Obelta. Decyzją obu, ekipa zmierza do Baranowicz - czyli miejsca zamieszkania ukochanej Bronka (czy tylko jego?) Anieli.
Kapitan Obelt trafia do oflagu, czyli obozu dla oficerów. Swoją postawą i przeżyciami, wzbudza niemały respekt i szacunek wśród innych jeńców.
I wreszcie Christian Leitner - zdegradowany w hierarchii, rozpoczyna osobistą rozgrywkę, której stawką jest własny honor. Na dodatek staje się pionkiem w czyjejś grze.
Trudno pisać coś więcej o fabule, nie zdradzając przy tym istotnych szczegółów. W życiu każdej postaci dzieje się mnóstwo. Jeśli tempo pierwszego tomu Parabellum było zawrotne, w tym przypadku określiłabym je jako porażające. Jest coś, co łączy bohaterów i czytelnika - oboje nie mają czasu na głębszy oddech.
W Horyzoncie zdarzeń obserwujemy metamorfozę postaci Staszka. Kiedy wymaga tego sytuacja staje się zimny i wyrachowany. Ma bowiem cel - dotrzeć z Marią do Francji. Momentami Maria nie poznaje narzeczonego. Gdzie podział się ten spokojny i łagodny barani łeb? Otóż Staszek w drugim tomie Parabellum DZIAŁA i to skutecznie. Niekiedy nawet po trupach... Kiedy trzeba zdobywa środek transportu, pieniądze, jedzenie - w sposób daleki od ogólnie przyjętego. Ma jednak swój honor i jest uczciwy - "pożyczone" rzeczy planuje oddać z nawiązką. Kiedy powodzenie planu ucieczki wisi na włosku nie waha się skorzystać z ostatecznego, radykalnego rozwiązania... A może wybiera mniejsze zło?
Zmianie ulegają relacje na linii Zaniewski - Chwieduszko. Wskutek wspólnych przeżyć zawiązuje się pomiędzy nimi nić braterskiej przyjaźni. Już nie skaczą sobie do gardeł. Jeden jest gotów stanąć w obronie drugiego. Dawne niesnaski odchodzą w niepamięć. Oboje dojrzewają.
Niemal każda postać posiada tajemnicę; niektóre wychodzą na jaw, inne czekają na wybicie swojej godziny. Nie umiem zdecydować czy bardziej zaskoczyło mnie pokrewieństwo dwóch zbrodniarzy, sekret podwójnego agenta czy losy Anieli, nie wspominając o przeszłości Marii.
W książce moją uwagę zwrócił kontrast dwóch światów. Polska nagle przestaje istnieć, ludzie każdego dnia walczą o życie. Ich cieniem są głód, strach, prześladowania. Natomiast we Francji życie toczy się spokojnie. Ludzie spotykają się w kawiarniach, chodzą do teatru, spacerują pięknymi ulicami. Życie kulturalne w pełnym rozkwicie.Nikt nie ucieka i nie spieszy się. Jednak wierność swoim zasadom powoduje chęć powrotu do dawnej Polski, o czym miał okazję przekonać się Stan.
Remigiusz Mróz wkomponował w tok akcji niezwykle mocne sceny, poruszające struny wrażliwości nawet największego stoika. Kres życia Lucasa, uderzająca w ludzką godność sześćsetkilometrowa podróż wagonem bydlęcym, ukazanie najgorszych ludzkich instynktów, uprzedmiotowienie człowieka, przypisywanie sobie roli pana życia i śmierci - tych literackich obrazów nie sposób wyrzucić z pamięci.
Finał, jak przystało na Autora, widowiskowy. Remigiusz Mróz to wirtuoz budowania napięcia.
Maria, Staszek, Bronek, Obelt, Holzer, Leitner - wszyscy minęli swój własny horyzont zdarzeń. To droga, z której się nie wraca...