piątek, 4 września 2015

CZARNOBYLSKA MODLITWA Kronika przyszłości Swietłana Aleksijewicz

Dziś o książce trudnej. 
Książce, o której nie sposób zapomnieć...
Książce, która budzi ogrom emocji...




Czarnobylska modlitwa Kronika przyszłości Swietłany Aleksijewicz to zbiór reportaży oscylujących wokół wybuchu elektrowni atomowej w Czarnobylu.
26 kwietnia 1986 roku miała miejsce najpotężniejsza katastrofa technologiczna XX wieku. Nie będzie przesadą nazwanie tego zdarzenia Apokalipsą - zwłaszcza po lekturze tej książki.
Książka zawiera słowo wstępne i rozdziały opatrzone sugestywnymi podtytułami (wymieniam niektóre):
  • Ziemia umarłych
  • Monolog o pieśni bez słów
  • Monolog bez nazwy - krzyk
  • Monolog o krajobrazie księżycowym
  • Monolog o potworku, który mimo wszystko będzie kochanym
  • Monolog o tym, co prześcignęło Kołymę, Auschwitz i Holocaust

Reportaże zawierają przeżycia i refleksje osób dotkniętych katastrofą czarnobylską. Ogrom cierpienia, strat, klęski żywiołowej jest nieodwracalny i niewyobrażalny. 

Po raz pierwszy w życiu dowiedziałam się z relacji uczestników akcji ratunkowej, mieszkańców, jak wyglądał 26 kwietnia 1986 roku po godzinie pierwszej minut dwadzieścia trzy. 

Pierwsza relacja to wspomnienia ciężarnej wówczas kobiety, której mąż strażak brał udział w akcji ratunkowej i zmarł w wyniku napromieniowania. Obrażenia i reakcje organizmu zostały opisane tak naturalistycznie, że trudno było mi przebrnąć przez "Samotny głos ludzki" na jeden raz... Kobieta ta przeżyła tylko dzięki dziecku, które przyjęło promieniowanie na siebie.

Pamiętam towarzyszącą mi trwogę podczas relacji osób, które zajmowały się "oczyszczaniem" skażonej ziemi. Oprócz ludzi mieszkały tam przecież zwierzęta. Ludzie zostali przeniesieni, natomiast bracia mniejsi - nietrudno się domyślić... Oczyszczanie zostało potraktowane bardzo dosłownie - taki był rozkaz władz. Konieczne było skopanie wierzchniej warstwy ziemi i posypanie dolomitem - dlatego wszędzie było biało, co sprawiało upiorne wrażenie. Rozmówcy nazywają to cmentarzyskiem lub krajobrazem księżycowym.

W innym reportażu pewien człowiek z ekipy oczyszczającej wspomina, że drzewa, wszelka roślinność nie posiadają zapachu. Mylił się - to ludzie skażeni promieniowaniem stracili węch.

Inna historia - jakiś czas po wybuchu ojciec dał swojemu dziecku czapkę; po paru miesiącach syn zmarł na raka mózgu.

To oczywiście wątła część historii zebranych przez Swietłanę Aleksijewicz. Czytelnik zostaje porażony rozmiarem zniszczeń, których skutki odczuwalne są do dziś. Zdeformowane, kalekie noworodki, bezpłodność, porażenia narządów wewnętrznych, nowotwory, wysoka umieralność, wszechobecność szkodliwego promieniowania to tylko niektóre z nich.

Ponadto dowiadujemy się, że jeden z reaktorów zwany "Osłoną", nadal kryje w sobie 200 ton materiałów radioaktywnych. Pancerz mający służyć 30 lat budowano w pośpiechu; obecnie szacuje się, że na jego powierzchni znajdują się pęknięcia o łącznej powierzchni ponad 200 metrów kwadratowych; wydobywają się stamtąd radioaktywne aerozole, a do środa dostają się opady meteorologiczne, co może powodować wystąpienie reakcji łańcuchowej. Jak długo jeszcze posłuży?

Autorka w ramach epilogu przywołuje obraz żądnych wrażeń turystów z Zachodu, którzy korzystają ze specjalnych ofert biur podróży celem odwiedzenia nuklearnej Mekki. Ludzie gonią za nowymi wrażeniami, a biuro zapewnia o niskiej szkodliwości promieniowania w cieniu miasta zwanego dawniej Prypeć. W programie oględziny Sarkofagu - czyli osłony zbudowanej na dawnym reaktorze, wycieczka po wymarłych miejscowościach oraz piknik zakrapiany rosyjskim alkoholem. Straszne czy śmieszne?

 GROTESKOWE


Zobacz także:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...