sobota, 30 kwietnia 2016

SCARLETT Alexandra Ripley

Jestem wielbicielką powieści Przeminęło z wiatrem, jak również ekranizacji. Niedawno wpadła w moje ręce kontynuacja losów piękności z Południa zatytułowana po prostu Scarlett. Książka powstała na zamówienie spadkobierców Margaret Mitchell, według wskazówek zostawionych przez kreatorkę burzliwych losów Scarlett. Wykonawczynią została Alexandra Ripley, znana chociażby z epickiej powieści Charleston

 Przed lekturą czytałam opinie na temat książki i nieco się zraziłam - łagodnie mówiąc, nie były pochlebne. Jednak kolejny raz przekonałam się o prawdziwości pewnego powiedzenia o książce i okładce.

Scarlett rozpoczyna się tuż po wydarzeniach opisanych w finale epopei Mitchell. Bidulka zastanawia się jak odzyskać Rhetta, który ją wszak opuścił. Bohaterka udaje się do swojej opoki - Tary, gdzie ma nadzieję przemyśleć wszystko i zastanowić się co dalej. Czeka ją tu cios w postaci odejścia ukochanej Mammy. Tara staje się obca, niedostępna, stery przejmuje tam Suellen, która nie pała siostrzanym uczuciem. Dziewczyna decyduje wyruszyć do rodziny Rhetta, chcąc odzyskać jego miłość. Na miejscu pragnie zaskarbić sobie przychylność teściowej i tamtejszego środowiska. Jej plan okazuje się trudniejszy niż myślała. Rzeczywistość nieco ją przytłacza, a ukochany mężczyzna wymyka się coraz bardziej. Do czasu... Konsekwencje pewnego sztormu zaważą na całym życiu bohaterów. Scarlett staje się nomadką, wiele podróżuje, aż w końcu osiada w Irlandii. Znajduje tam nowy cel - przywrócenie świetności dawnemu majątkowi ziemskiemu rodu O' Harów. Czy Scarlett i Rhett wrócą do siebie? Ten fakt nie ulega wątpliwości, jednak droga do zejścia się będzie raczej usłana gruzem niż różami. 


Niestety nie mogę powiedzieć, że powieść utrzymywała moje stałe zainteresowanie. Są momenty wręcz trzymające w napięciu, a z drugiej strony całkowicie nużące. Pewne wątki wprawiły mnie w osłupienie, jak np. narodziny córeczki i jej traktowanie przez innych. Trzeba przyznać, że chwilami czułam dreszcz grozy:) 
Na podstawie książki powstał też serial, z przykrością stwierdzam, że poległam na pierwszym odcinku.

Podczas lektury wciąż zadawałam sobie pytanie, czy to ta sama bohaterka? Jeśli tak, metamorfoza jest kolosalna. Ciężko uwierzyć, że największa flirciara Południa, próżna i beztroska Scarlett potrafi pouczać robotników, maluje ściany i przybija gwoździe. Ponadto odrzuca wszelkie konwenanse, sama wychowuje dziecko, przestaje ubierać się jak dama, sama zarządza ogromnym majątkiem i posiadłością. To twarda kobieta interesu. Kobieta, która konsekwentnie realizuje swoje cele. Kobieta, który kolejny raz w życiu przekonuje się o prawdziwości słów ojca, że liczy się tylko ziemia i dla niej warto walczyć , żyć i umierać. Wielkie serce okazuje dziecku - wręcz razi po oczach ta przemiana, porównując relacje bohaterki z poprzednimi dziećmi - Wadem i Ellą.
 Oczywiście, wielki wpływ na jej poczynania miały doświadczenia wojenne, jednak trochę szkoda, że "tamta" Scarlett pozostała tylko wspomnieniem... jak zresztą cały przepych Południa.


Licząc na klimat dawnych dni wykreowany przez Margaret Mitchell można się zawieść. Już nie to miejsce, nie ten czas... Mimo to, uważam Scarlett za udaną kontynuację. Z przyjemnością pogrążyłam się w lekturze, mimo że irytowało mnie wyrachowanie Scarlett i obojętność Rhetta. Zakończenie może wprawić w osłupienie - groza sytuacji przechodzi w atmosferę słodkości. Czy to ta sama Scarlett? Chyba nie...



 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zobacz także:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...