sobota, 19 września 2015

RODZINA CASTEEL Virginia C. Andrews

Będąc dzieckiem zaczytywałam się w baśniach Andersena i braci Grimm. Do dziś pamiętam zapach już wtedy pożółkłych kartek i oddziałujące na wyobraźnię ilustracje. Świat niezwykłych wydarzeń i postaci zafascynował mnie totalnie.
Jakiś czas temu przeczytałam, że książki Virginii C. Andrews to baśnie braci Grimm dla dorosłych. To hasło przywołało wspomnienia. Nie minęło wiele czasu, jak pogrążyłam się w lekturze Rodziny Casteel.
Powieść ta otwiera pięciotomową sagę o losach wspomnianej rodziny. Główną bohaterką jest Heaven Leigh Casteel. Dziewczyna mieszka z dziadkami, macochą, ojcem i rodzeństwem w najbiedniejszej części miasteczka Winnerow. Są pogardzani i nazywani hołotą z gór. Żyją w skrajnej nędzy, często nie mają co jeść ani co na siebie włożyć.Mieszkanie tej rodziny to raczej jednoizbowa lepianka. Dziewczyna ciężko pracuje, pomagając w domowych obowiązkach. Mimo życia w brudzie, głodzie i braku wsparcia ze strony rodziny, Heaven ma ambicje i nadzieję na lepsze życie. 

Ojciec traktuje ją jak powietrze, ponieważ obwinia dziewczynę o śmierć jej matki, zmarłej podczas porodu, macocha zmusza do ciężkiej pracy, siostra Fanny wciąż przyprawia zmartwień. Jedyną bratnią duszą jest brat Tom. 
Dziadkowie nieustannie usprawiedliwiają ojca Heaven, który prowadzi szemrane interesy i jest niemal wciąż nieobecny, skazując rodzinę na łaskę losu. 




Marzenia dziewczyny są zabijane bezlitosną prozą życia. Na domiar złego, rodzeństwo zostaje rozdzielone w najgorszy z możliwych sposobów. Heaven trafia do domu przybranych opiekunów - niezrównoważonej Kitty i jej męża pantoflarza - Cala. Można powiedzieć, że trafia z deszczu pod rynnę. Ciężko pracuje w roli pomocy domowej, ku ciągłemu niezadowoleniu demonicznej opiekunki. 
To dopiero początek historii, która trwa przez kolejne pięć tomów.

Po lekturze całej sagi, stwierdzam, że faktycznie znajdziemy tu postaci rodem z baśni - mamy Kopciuszka, złą siostrę, okrutną macochę, młodego księcia. Jednak nie wszystkie są czarno-białe. Postaciami sterują motywy z przeszłości, które prędzej czy później wychodzą na jaw. 

Warunki życia Heaven zostały bardzo naturalistycznie przedstawione. Czytelnik jest zaskakiwany dosadnymi opisami wnętrza i obejścia chatki (a właściwie lepianki), wyglądem zmęczonych życiem dziadków bohaterki, czy krajobrazu - przyroda nie jest tu sprzymierzeńcem człowieka.

Virginia C. Andrews stworzyła barwne postaci, z których każda ma wyrazisty charakter. Tajemniczą postacią z przeszłości jest zmarła matka Heaven, po której została tylko lalka. W pewnym sensie tajemniczy jest też Luke - ojciec Heaven, ponieważ jednoznacznie nie wiadomo, dlaczego tak lekceważąco traktuje córkę. Dziadkowie to niemal relikty przeszłości - nie znają lepszego życia, więc nie mają ambicji, by poprawić swój byt. Przykładem czarnego charakteru są dwie macochy: pierwsza bez instynktu macierzyńskiego, druga samozwańcza i niezrównoważona psychicznie. Śledzenie jej poczynań wywoływało moje niedowierzanie i dreszcz negatywnych emocji. Nie będzie przesadą, jeśli napiszę, że sceny z udziałem Kitty napawają grozą.  Niejednoznaczną postacią jest też przybrany opiekun Cal - z biegiem czasu jego wszystkie postępki ujrzą światło dzienne.

Rodzina Casteel to historia dziewczyny, której ambicje przerastają trudne życie w górach. Mimo wszystkich złych rzeczy, które ją spotkały nie poddała się i wciąż miała nadzieję na lepsze jutro dla siebie i dla brata Toma. Współczułam jej, a zarazem gorąco kibicowałam.

Tę historię czytałam z zapartym tchem; los co chwilę szykował nowe "niespodzianki" dla Heaven. Momentami czułam się jak podczas seansu filmu grozy. Książka trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej strony. Sam prolog rozpoczyna się tak mroczną sceną, że na samą myśl, przechodzą mnie dreszcze.
Autorka stopniuje napięcie, co jakiś czas ujawniając tajemnice z przeszłości. Moje zainteresowanie plasowało się wciąż na wysokim poziomie. Rodzinę Casteel, jak i całą sagę - przeczytałam z przyjemnością.





5 komentarzy:

  1. Brzmi naprawdę niepokojąco, a jednocześnie intryguje!

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię takie mocne, trzymające w napięciu książki. Chętnie przeczytam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam! Chociaż uważam, że saga "Kwiaty na poddaszu" jest jeszcze lepsza, mroczniejsza:)

      Usuń
  3. Rzadko sięgam po sagi, a pani Andrews najwyraźniej w nich się specjalizuje :) "Kwiaty na poddaszu" bardzo mnie intrygowały, jednak oparłam się i zapomniałam... Trzeba to zmienić :) a potem kto wie? Może przyjdzie czas na "Rodzinę Casteel"? Wydaje się bardzo mroczna, a lubię taki klimaty! I też skojarzenie miałam to samo... Kopciuszek! :)

    OdpowiedzUsuń

Zobacz także:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...